Ostatnia stacja metra, Potem szarość deszczem wściekła, Ulica, winda, dzwonek, drzwi. Ty włosy miałaś mokre, Ja bez sensu coś tam plotłem, Nieśmiały trochę, trochę zły. A potem ciepłe szkło, Herbata, Al Jareau, Aż opadł z nas przedwczesny wstyd. Dotknąłeś mojej twarzy, Już wiedziałam, co to znaczy, Tusz z powiek deszcz nierówno zmył. Jeszcze jeden pożar serc, W ogień coraz łatwiej biec, Krok w obłoki i na ziemię krok. Wniebowzięcia pierwszy akt, Tylko wciąż nie wiemy jak, Jak to wszystko złożyć w dalszy ciąg. Znów świt i stacja metra, Pewnie bliżej stąd do piekła, W kafejce sandwicz, kawy łyk. Na pierwszych stronach gazet, Iran, Chiny, król i błazen I modnej grupy nowy hit. Jeszcze jeden pożar serc, W ogień coraz łatwiej biec, Krok w obłoki i na ziemię krok. Wniebowzięcia pierwszy akt, Tylko wciąż nie wiemy jak, Jak to wszystko złożyć w dalszy ciąg. Jeszcze jeden pożar serc, W ogień coraz łatwiej biec, Krok w obłoki i na ziemię krok. Wniebowzięcia pierwszy akt, Tylko wciąż nie wiemy jak, Jak to wszystko złożyć w dalszy ciąg.