Gasną już światła, Bramę już zakluczył cieć. Bardzo mała szansa, Że coś ekstra zdarzy się. Nogi nie chcą skakać, Już do tyłka przylgnął klej. Na dzisiaj dość. Woda chlupie w glanach, Pod piórami dymi łeb. Bramka i obstawa, Stoi i komara tnie. Struny mego gardła, Już nadają się na szmelc. Czy nie dociera do was? Idźcie do domu, Zwijajcie się. Nie mówcie nikomu, Co grane jest, Nie każdy wie. Wiosła iskrzą w rękach, Zaraz nas popieści prąd. Para z nas ucieka, Z pieców wali kwaśny swąd. Piwa cała beczka, Grzeje się i kiśnie tort. Czy nie dociera do was? Idźcie do domu, Zwijajcie się. Nie mówcie nikomu, Boże broń, Co grane jest, Nie każdy wie. No idźcie do domu, Zrywajcie się. Nie mówcie nikomu, Nawet nam, Co grane jest, Niech dziwią się. Ach, idźcie do domu, Idźcie do domu. Spadajcie do domu, Zrywajcie się już. No idźcie do domu, Zwijamy się.