Od dawna mam dość I wciąż budzi mą złość, Ten proceder niecny. A ochota, by zwiać W jakiś lepszy świat, Urok ma niezmienny. Bo byle jaki ktoś, Kto się nakradł już dość, Prawi mi morały. I co dzień mądrzy się, Bo nauczyć mnie chce Przeginania pały! Drugi znowu ma pysk, Uśmiech, jak błota bryzg, Tłuste, lepkie palce. Pełen pychy brzuch, Nonszalancki ruch I w kieszeni harce... Taki świat, jaki jest Już tylko obraża mnie, Aż mnie mdli. Jak z tym żyć I świętym być, I świętym być? Tyle kłamstwa wokół nas, Żeby zdobyć cholerny szmal, Tyle kłamstw, aż mnie bracie mdli I jak tu żyć? Tyle kłamstwa wokół nas, Żeby zdobyć cholerny szmal, Tyle kłamstw, aż mnie bracie mdli I jak tu żyć? Jak tu żyć? No, jak?! Tyle kłamstwa wokół nas, Żeby zdobyć cholerny szmal, Tyle kłamstw, aż mnie bracie mdli I jak tu żyć? Tyle kłamstwa wokół nas, Żeby zdobyć cholerny szmal, Tyle kłamstw, aż mnie bracie mdli I jak tu żyć? Jak tu żyć?