Panie profesorze, jak pan mógł, Ledwo przekroczyłam auli próg, Jak pan mógł? W pustej sali, co się aulą zwie, Pan tak do tablicy przyparł mnie No jak pan mógł? Szczęściem huk od tego poszedł, co Sytuację oderotyzował, ooo... Panie profesorze, jak pan mógł? Jak pan mógł? [Co za naród, co za ludzie!] [Co za naród, co za ludzie!] Panie instruktorze, jak pan mógł, Ledwo przekroczyłam szatni próg, Jak pan mógł? Zaczajony wśród wiszących palt, Z propozycją wyszedł pan tych salt No jak pan mógł? Szczęściem, ja już o tym dobrze wiem, Czem te salta w paltach pachną, wiem, ach czem! Panie instruktorze, jak pan mógł? Jak pan mógł? [Co za naród, co za ludzie!] [Co za naród, co za ludzie!] Panie referencie, jak pan mógł, Ledwo przekroczyłam biura próg, Jak pan mógł? Zamiast sięgnąć do odnośnych akt, Pan de facto zaczął tracić takt, No jak pan mógł? Szczęściem telefonu szefa dźwięk W paraliżujący pana wprawił lęk. Panie referencie, jak pan mógł? Jak pan mógł? [Co za naród, co za ludzie!] [Co za naród, co za ludzie!] Panie hydrauliku, jak pan mógł, Ledwo przekroczyłam kuchni próg, Jak pan mógł? Zamiast nadal reperować zlew, Pan zachował się regułom wbrew No jak pan mógł? Bóg wie, co by nawyprawiał pan, Gdyby nie zaczepiłby się pan o kran... Panie hydrauliku, jak pan mógł? Jak pan mógł? [Co za naród, co za ludzie!] [Co za naród, co za ludzie!] Panie Romualdzie jak pan mógł, Skoro już przekroczył pan mój próg, Jak pan mógł? Pan zabawił u mnie czasu kęs, Lecz czy ta wizyta miała sens? No jak pan mógł? Zjadł pan moc i zasnął pan, jak kloc I tak upłynęła ta upojna noc. Panie Romualdzie, jak pan mógł? Jak pan mógł? [Co za naród, co za ludzie!] [Co za naród, co za ludzie!] [Co za naród, co za ludzie!] [Co za naród, co za ludzie!] [Co za naród, co za ludzie!] [Co za naród, co za ludzie!] [Co za naród, co za ludzie!] [Co za naród, co za ludzie!]