Jak mnie wkurzy, jak mnie wnerwi Pani premier, Pan minister doprowadzi mnie do szału, Na mieszkanie w innym kraju się zamienię, I z Ojczyzny mej wyleczę się pomału. Jak mnie wkurzy nieprzytomnie Pani Kazia, Pan Stanisław albo Bogdan, albo Jerzy, Rzucę wszystko, zbiorę graty i po krzyku, Że tu byłem nikt za chwilę nie uwierzy, Że tu byłem nikt za chwilę nie uwierzy. Pójdę sobie w świat, Długo będę szedł, Za dwadzieścia lat Nie zatrzymam się. Pójdę sobie w świat, Długo będę szedł, Za trzydzieści lat Nie zatrzymam się. Jak mnie tylko jeszcze jeden raz oszuka Pani z banku, Pan z genialnych ubezpieczeń, To zmądrzeję i podniosę się i pójdę, I z choroby naiwności się wyleczę. Jak pobożna katoliczka z warzywniaka Znów mnie natnie na kolejne cztery złote, To ten mój patriotyczny stracę zapał I nie będę już chorował na głupotę, I nie będę już chorował na głupotę. Pójdę sobie w świat, Długo będę szedł, Za czterdzieści lat Nie zatrzymam się. Pójdę sobie w świat, Długo będę szedł, Za pięćdziesiąt lat Nie zatrzymam się.