Ty powrócisz znów Jak co dzień, jak co noc, jak co rok, Żeby prosić na kolanach, bym odwrócił się, Już nie mogę dłużej tego znieść. Ty powrócisz znów Jak co dzień, jak co noc, jak co rok, Żeby prosić na kolanach, bym odwrócił się, Już nie mogę dłużej tego znieść. Ten nasz wspólny dzień, Gdy po raz pierwszy zobaczyłem cię. Kiedy patrzyłem tak, zadrżało serce me, Spojrzenie, które w moich żyłach rozpaliło krew. To byłaś ty, na pewno ty, Już nie ta sama, ale jednak ty Nie mogę pojąć dziś, co mnie skusiło, by Zacząć ten romans w to upalne lato, w barze drink. Ty powrócisz znów Jak co dzień, jak co noc, jak co rok, Żeby prosić na kolanach, bym odwrócił się, Już nie mogę dłużej tego znieść. Ty powrócisz znów Jak co dzień, jak co noc, jak co rok, Żeby prosić na kolanach, bym odwrócił się, Już nie mogę dłużej tego znieść. Dziś nie mów już nic, Sens naszych słów rozpłynął w próżni się. Skłamałem raz ty wiesz, nie zrozum proszę źle, Nie było sensu tej zabawy dłużej ciągnąć, więc Tak to koniec już, Naszych podróży małym statkiem, burz. Tak mało o nim wiesz i nie wiń proszę mnie, Że to tak nagle dla nas właśnie dziś skończyło się. Ty powrócisz znów Jak co dzień, jak co noc, jak co rok, Żeby prosić na kolanach, bym odwrócił się, Już nie mogę dłużej tego znieść. Ty powrócisz znów Jak co dzień, jak co noc, jak co rok, Żeby prosić na kolanach, bym odwrócił się, Już nie mogę dłużej tego znieść.