Piło się tanie wino, Jadło się byle co, Kupowało się kwiaty dziewczynom I do parku się szło. Czytało się Stachurę I oglądało "Rejs", Wyjeżdżało czasem się w góry, Szukając mniej szarych miejsc. Słuchało się ITRu, A czasem RWE, W gazetach towarzysz Gierek Nadawał sprawom bieg. Kolejka do mieszkania, Na talon mały fiat, Zebrania, narady, zebrania, A za kurtyną świat. Aż ktoś przywiózł Hotel Kalifornia I jakbyś ujrzał świt, A mrok ze wschodu znikł. Kiedy słuchałeś Hotelu Kalifornia, Wchodziłeś w taki stan, Jakbyś był z nimi tam. Na Wajdę się chodziło, Wystawało się po chleb, Przeżywało się pierwszą miłość I dostawało w łeb. W gazetach rząd i partia, A w podziemiu KOR, Jeden kolega wariat, Drugi wysoko stąd. Nie możesz tego wiedzieć, Młodziku z radia FM, Kiedy za szybą studia siedzisz, Nadając utwór ten. Dla ciebie to tylko staroć, Dla nas to święty Graal, Daj wybrzmieć tym gitarom I orłom wznieść się daj. Nie przerywaj Hotelu Kalifornia, Niech gitarzysta tnie, Tak, aż uniesie cię Do naszego Hotelu Kalifornia Tam, gdzie będziemy żyć, Gdy już skończymy być.