Pan słyszał, Chmielnej ma już nie być. Coś tam rozwalą, coś tam zburzą. To śmieszne, aż się nie chce wierzyć, Zamiast burdelu ma być urząd. I zamiast budki z piwem w bramie, Będzie, ja wiem co, mieszkanie? Lalala lalalalalala La lala la. Pan słyszał, Chmielnej ma już nie być, Chmielnej ma nie być już. W popołudnie niedzielne, Będziesz chodził po Chmielnej Jak po jakiejś, normalnej ulicy. Razem z tobą bezczelnie, Będą chodzić po Chmielnej, Jacyś, na przykład, urzędnicy. Ach, co to była za ulica, Panie, to jeszcze jest ulica. Niech pan się przejdzie raz po Chmielnej Wieczorem przy świetle księżyca. Panie, w tej bramie, trzeciaz lewej, Obok gnojówki stał cadillac. Ten facet, co go miał, to świnia, Powinien za to dawno siedzieć, Ale nie będzie siedzieć, panie Pan wie, z kim on dziś jadł śniadanie? Lalala lalalalalala La lala la. Pan słyszał, Chmielnej ma już nie być, Chmielnej ma nie być już. A te stare kobiety, Malowane kobiety, Które chodzą, tam chodzą wciąż nocą. Pan je widział, no nie? To pan pewnie już wie, No, po co one tak chodzą, no po co? A wie Pan na rogu Chmielnej, w cedete, To wie pan, lalki się paliły, Zresztą pan czytał, to i pan wie, No jakoś tam sie potem zgasiły. Ale ludzie no to bydło, swoją drogą, Żeby tratować tyle dzieci, Że oni jeszcze pisać o tym mogą, No jeszcze rozejdzie się po świecie. A tamten stragan, za neonem, Patrz pan, naprawa wiecznych piór. Panie, ten facet to milioner, On żyje, panie, tak jak król. W podwórzu, trzecie piętro dzwonisz, Wchodzisz za kuchnię, drzwi uchylasz, Możesz pan kupić swojej żonie Taki proszę pana, brylant. Pan słyszał, Chmielnej ma już nie być, Chmielnej ma nie być już. A ci smutni faceci, Grzeczni, ładni faceci, Którzy chodzą, tam chodzą wciąż nocą, Pan ich widział, no nie? To pan pewno już wie, No, po co oni tak chodzą, no po co? Ach, co to była za ulica, Panie, to jeszcze jest ulica, No chodź pan, przejdziemy się raz po Chmielnej Wieczorem, przy świetle księżyca.