Nie miałem prawie nic, A chciałem jej darować świat I czarnobiałe dni Rozłożyć na palecie barw. Mówiłem, jeśli chcesz, Zabiorę cię daleko stąd, Ze sobą tylko weź Gorące serce, dwoje rąk. Dwadzieścia lat, a może mniej, Wirował w oczach słońca pył, Dwadzieścia lat, a może mniej, Świat brałem taki, jakim był. Dwadzieścia lat, a może mniej, Uczyłem się dopiero żyć, Dwadzieścia lat, a może mniej, Nie miałem prawie nic. Nie miałem prawie nic, A chciałem jej darować świat, Rozmienić każdą myśl Na cienie nocy, światła dnia. Ściemniała listów biel, Kto inny zabrał ją gdzieś stąd. To było dawno, wiem I wiem już nawet, gdzie tkwił błąd. Dwadzieścia lat, a może mniej, Wirował w oczach słońca pył, Dwadzieścia lat, a może mniej, Świat brałem taki, jakim był. Dwadzieścia lat, a może mniej, Uczyłem się dopiero żyć, Dwadzieścia lat, a może mniej, Nie miałem prawie nic. Dwadzieścia lat, a może mniej, Wirował w oczach słońca pył, Dwadzieścia lat, a może mniej, Świat brałem taki, jakim był. Dwadzieścia lat, a może mniej, Uczyłem się dopiero żyć, Dwadzieścia lat, a może mniej, Nie miałem prawie nic.