Nie czuję siebie tak, Jak czułam kiedyś Gdy słodkim dreszczem Był cały świat. Nie czuję siebie tak, Jak czułam wtedy Gdy światem tym byłeś ty A dziś, choć serce bije wciąż Zadaję sobie trud, Na jego dnie nie czuję nic Nic, tylko wielki chłód. Codziennie, nieodmiennie Zjada mnie monotonia. Płynie pełna niespełnionych Uczuć symfonia. Tak mi jest pisane Tak już chyba zawsze ma być. Codziennie, nieodmiennie Z rezygnacją i złością Wstaję znowu rano, By się bić z codziennością To niewielki dowód I niewielki powód, by żyć. Nie czuję siebie, Jestem jakaś inna. W nieswojej skórze, W której mi źle. Co mi się marzy, W tym mi nie do twarzy. Nie wiem czy marzyć W ogóle chcę. Być może się pojawi ktoś Przeminie ten zły sen I w końcu powiem sobie dość, I znów odnajdę się. Codziennie, nieodmiennie Zjada mnie monotonia. Płynie pełna niespełnionych Uczuć symfonia. Tak mi jest pisane Tak już chyba zawsze ma być. Codziennie, nieodmiennie Z rezygnacją i złością Wstaję znowu rano, By się bić z codziennością To niewielki dowód I niewielki powód, by żyć. Codziennie, nieodmiennie Zjada mnie monotonia. Płynie pełna niespełnionych Uczuć symfonia. Tak mi jest pisane Tak już chyba zawsze ma być. Codziennie, nieodmiennie Z rezygnacją i złością Wstaję znowu rano, By się bić z codziennością To niewielki dowód I niewielki powód, by żyć.