Odkąd przypadek sprawił, że Że na drogę promień padł, Miłości bożek znów naprężył uczuć łuk. Trafiony strzałą, blaskiem twym, Zgubiłem serce swe, Jedyne, czego pragnę, to dla ciebie żyć. Jak zjawisko sobie szłaś, A ja myślałem, Oto jest mój klucz do nieba. Jesteś wielkim spełnieniem moich marzeń, Aż nie wierzę, Jak możesz odjechać tak daleko, Samego mnie zostawić. Będę zawsze dla ciebie tym, kim zechcesz; Ziemią, niebem. Nie odbieraj mi siebie, pozwól istnieć, Pozostaw cień nadziei. Chcę do nieba! A może lepiej byłoby nie ujrzeć nigdy cię I obraz marzeń wyrwać z ciągłych pragnień, snów. Lecz jak to zrobić, powiedz mi, Gdy serce ciebie chce. Nie zdołam zmienić swego losu, stało się. Jak zjawisko sobie szłaś, A ja myślałem, Oto jest mój klucz do nieba. Jesteś wielkim spełnieniem moich marzeń, Aż nie wierzę, Jak możesz odjechać tak daleko, Samego mnie zostawić. Będę zawsze dla ciebie tym, kim zechcesz; Ziemią, niebem. Nie odbieraj mi siebie, pozwól istnieć, Pozostaw cień nadziei. Chcę do nieba! Jesteś wielkim spełnieniem moich marzeń, Aż nie wierzę, Jak możesz odjechać tak daleko, Samego mnie zostawić. Będę zawsze dla ciebie tym, kim zechcesz; Ziemią, niebem. Nie odbieraj mi siebie, pozwól istnieć, Pozostaw cień nadziei. Chcę do nieba!