Mówiła mamcia, że ja nie rosnę I mi spódniczki nie chciała dać. A ja już rosnę szesnastą wiosnę I pod spódniczką dobrze mi znać. A ja już rosnę szesnastą wiosnę I pod spódniczką dobrze mi znać. Pewnego razu, pewnej niedzieli Kochana mamcia wyjechała, On przyszedł do mnie, jam łóżko słała, On prosił, bym się rozebrała. On przyszedł do mnie, jam łóżko słała, On prosił, bym się rozebrała. Lecz dzwonek dzwoni, pewnego razu, A ja z łóżeczka nie mogę wstać, Jestem zmęczona, a on spragniony, Czy jeszcze długo będzie to trwać? Jestem zmęczona, a on spragniony, Czy jeszcze długo będzie to trwać? Wtem mama weszła i zobaczyła Pewnego chłopca w łóżeczku mym. On do ucieczki, ja w głośny płacz, Czerwone plamy na łóżku znać. On do ucieczki, ja w głośny płacz, Czerwone plamy na łóżku znać.