W moim ogrodzie, gdzie czas leniwy Powolną strugą płynął wytrwale. W moim ogrodzie, gdzie jeszcze nigdy Tak dawno słów przyjaznych parę. W moim ogrodzie, gdzie smutek gościł, Gdzie gorzkie dni i gorzkie noce. W moim ogrodzie, gdzie samotności Nikt nie rozjaśniał, gdzie nigdy dotąd. W moim ogrodzie, gdzie długa zima Zmroziła wszystkie ciepłe uczucia. W moim ogrodzie, gdzie strumień źródła Zastygł w bezruchu, a czas umyka. Aż pewnej nocy puściły lody, Ogrodu serce mocniej zabiło. Przyszłaś, nabrałaś źródlanej wody I napoiłaś, a wszystko ożyło. Byłaś tak śliczna, niczym poranek, Niczym wiosenny kwiat jabłoni I nie zapomnę nigdy tej chwili, Gdy dłoń dotknęła twojej dłoni. I nie zapomnę tych chwil radosnych, Kiedy nie mogąc wydobyć słowa, Z zapartym tchem patrzyłem ci w oczy, Tak trwała nasza bez słów rozmowa. Ja twoje włosy dotykałem ukradkiem, Ty zamyślona z pochyloną głową Byłaś mi jak prześliczna nimfa, Co się przegląda nad tafli wodą. I choć tak blisko byłaś przy mnie, Choć twoje oczy śmiały się do mnie, Doprawdy niczego nie jestem pewien, Co czułaś wtedy, czy wart jestem wspomnień, Wspomnień...