A ja jestem super akordeonista, Mogę zagrać bluesa, mogę zagrać twista. Gram ja ręką lewą, gram ja ręką prawą, Publika szaleje no i bije brawo. A nasz perkusista grać rady nie daje, Nie pomaga nawet picie żółtek z jajek. Rytm się mu kiełbasi, więc nie gra solówek, By nas nie narażać na zgubę zelówek. A nasz harmonijkarz raz ciągnie, raz dmucha I głupio się śmieje od ucha do ucha. Raz powietrze spuszcza, to znów się nadyma, Myśli, że jest cwaniak i udaje szplina. Nasz basista jest, jak barszcz bez wkładki, cienki, Choć ma grube struny, to gra cienkie dźwięki. A gdy raz solówkę zagrał jak należy, To później na palcach miał pełno pęcherzy. A nasz gitarzysta jest jak nawiedzony, Zagra cztery dźwięki i zadowolony. A gdy czasem musi zagrać dźwięków osiem, Bierze go cholera i ma muchy w nosie. A ja jestem super akordeonistą, Gram ładne melodie, ślicznie, pięknie, czysto. Cudnie więc zakańczam obertas siarczysty, Należą się brawa, to fakt oczywisty.