Samotnie płyniesz poprzez mrok, Wsłuchany w serca swego tajemny zew. Rubinem czystym gwiazdy lśnią I tylko jeden słychać z oddali śpiew. To jest twój azymut i kres twej drogi, Twoje piekło, cały twój słodki raj. To do niej tak płyniesz, Aż na życia skraj. Lorelei! Dopłyniesz i zginiesz w Lorelei. Lorelei! To ona, wciąż ona, Tylko jedna naj. Lorelei! Przeklęta, szalona... Lorelei... Spotykasz ją któregoś dnia W nieznanym mieście, gdzie pędzi ludzi tłum. Ma oczy pełne morskich fal I mógłbyś przysiąc, że słyszysz rzeki szum. Patrzysz w nie i za chwilę z głową wpadasz, Nie wiesz jeszcze, w piekło czy w słodki raj. To do niej tak płyniesz, Aż na życia skraj. Lorelei! Dopłyniesz i zginiesz w Lorelei. Lorelei! To ona, wciąż ona, Tylko jedna naj. Lorelei! Przeklęta, szalona... Lorelei... To do niej tak płyniesz, Aż na życia skraj. Lorelei! Dopłyniesz i zginiesz w Lorelei. Lorelei! To ona, wciąż ona, Tylko jedna naj. Lorelei! Przeklęta, szalona... Lorelei! To do niej tak płyniesz, Aż na życia skraj. Lorelei! Dopłyniesz i zginiesz w Lorelei. Lorelei! To ona, wciąż ona, Tylko jedna naj. Lorelei! Przeklęta, szalona...