Patrzcie go, oto idzie ulicą, Niewidzialną z tłumem spięty kotwicą, Zamazany punkcik w wielkiej powodzi głów. Nie chce pytać nikogo o drogę, Serce bije mu jak dzwonek na trwogę, Niestrudzony badacz własnych pragnień i snów. O O O O! Snów. Wielki, mały człowiek, Zalękniony tak i dumny jak paw. Wielki, mały człowiek, Prorok lepszych dni, niepewnych spraw. W opiece swej, Dobry Boże, ty go miej, Ty go w swej opiece miej. Ciężkie chmury kołują nad miastem, Życie nie smakuje tak, jak chleb z masłem. Dużo siły trzeba czasem, by zrobić krok. Ciągle gra się o wszystko i o nic, Mało szczęścia jest i tak dużo dłoni, Tyle trzeba odwagi na jeden skok. O O O O! Skok. Wielki, mały człowiek, Zalękniony tak i dumny jak paw. Wielki, mały człowiek, Prorok lepszych dni, niepewnych spraw. W opiece swej, Dobry Boże, ty go miej, Ty go w swej opiece miej. Wielki, mały człowiek, Zalękniony tak i dumny jak paw. Wielki, mały człowiek, Prorok lepszych dni, niepewnych spraw. W opiece swej... Wielki, mały człowiek! Hu a jej! Wielki tak, mały tak, Prorok lepszych dni, niepewnych spraw. Wielki tak, mały tak, Prorok lepszych dni, niepewnych spraw. Wielki, mały człowiek, Zalękniony tak i dumny jak paw. Wielki, mały człowiek, Prorok lepszych dni, niepewnych spraw. W opiece swej, Dobry Boże, ty go miej, Ty go w swej opiece miej. Hu a jej! Hu a jej!