Jak śpiew desperados szumi zachodni wiatr, Na morze spoglądam spoza żelaznych bram. Lecz tam, gdzie się kończy sinobłę-kitna dal, Jest moja hacjenda w cieniu zielonych palm. Nad twoim domem gołąb zatoczy koło, Dzieci zakrzykną „Mamo przyleciał gołąb”. To mój posłaniec, gołąb z kamiennej wyspy, Przyjmij go dobrze, sypnij pszenicy czystej. Fale biją o brzeg, morze huczy jak dzwon, Gdzieś pod lasem daleko, daleko bije kopytem koń. Fale biją o brzeg, morze huczy jak dzwon, Gdzieś pod lasem daleko, daleko bije kopytem koń. Dziś znów śniły mi się żagle skłębionych chmur I wolne przestrzenie białych pod śniegiem gór. Dziś znów przez La Platę konie płynęły wprost I stada chodziły w kępach wysokich traw. Tu nad skałami kondor zatoczy koło, Do twego okna biały przyfrunie gołąb. On ci przyniesie moje więzienne listy, Zapłać mu za to złotem pszenicy czystej. Fale biją o brzeg, morze huczy jak dzwon, Gdzieś pod lasem daleko, daleko bije kopytem koń. Fale biją o brzeg, morze huczy jak dzwon, Gdzieś pod lasem daleko, daleko bije kopytem koń.