Los kupię w życia kolekturze, Może mi trafi się wygrana I będę tak jak mleczarz Tewji, Czekał na hojność swego Pana. Życie się kołem przecież toczy, Czasem pod górę, czasem z góry, Może, więc także z mego nieba, Znikną na zawsze czarne chmury. Dopóki jest nadzieja, Wszystko się zdarzyć może, Pośrodku zimy, lato I zamiast reszki, orzeł. Zamiast pustej walizki, Kufer pełen klejnotów, Dni najpiękniejsze z pięknych I życie bez kłopotów. Może mój los się dziś odmieni, Za sprawą najwyższego Pana. W oazie szczęścia się zatrzyma Polskiego Szejka, karawana. I choć nadzieja, matką bywa Tych, co rozumem wciąż nie grzeszą. Lecz czasem robi do nich oko, Niech się i oni z życia cieszą. Dopóki jest nadzieja, Wszystko się zdarzyć może, Pośrodku zimy, lato I zamiast reszki, orzeł. Zamiast pustej walizki, Kufer pełen klejnotów, Dni najpiękniejsze z pięknych I życie bez kłopotów. Dopóki jest nadzieja, Wszystko się zdarzyć może, Pośrodku zimy, lato I zamiast reszki, orzeł. Zamiast pustej walizki, Kufer pełen klejnotów, Dni najpiękniejsze z pięknych I życie bez kłopotów.