Wśród brudnych ulic biegałem i rosłem, Pod szarym niebem uczyłem się żyć. Wśród haud marzyłem, że kiedy dorosnę, Chciałbym jak ojciec być. Wśród familoków spędziłem te lata, Jak łyse konie tam każdy się znał. Jeden, drugiego traktował jak brata, Dzielił się tym, co miał. Ja jestem stąd, ja tu należę, Tu jest mój dom, rodzinny dom. Tu żyje się, prawdziwie szczerze, To każdy wie, kto jak ja jest stąd. Starzyk w altance swej ze mną siadywał, Jego gołębiom dawałem tam jeść. A w domu, w klatce kanarek nam śpiewał Co rano swoją pieśń. Ja jestem stąd, ja tu należę, Tu jest mój dom, rodzinny dom. Tu żyje się, prawdziwie szczerze, To każdy wie, kto jak ja jest stąd. Wiem, że kopalnie to nie są ogrody I że nie kurort tu jest ani zdrój. Jednak przywykłem do śląskiej przyrody, Tu jest przyczółek mój. Ja jestem stąd, ja tu należę, Tu jest mój dom, rodzinny dom. Tu żyje się, prawdziwie szczerze, To każdy wie, kto jak ja jest stąd. Ja jestem stąd, ja tu należę, Tu jest mój dom, rodzinny dom. Tu żyje się, prawdziwie szczerze, To każdy wie, kto jak ja jest stąd.