Złote nuty spadają na rynek, I dokoła muzyki jest w bród, Po królewsku gotuje Wierzynek, A kwiaciarki czekają na cud. Czasem we śnie pojawi się poseł, Który rację ma zawsze i basta, I uczonym oznajmia mi głosem, Że najlepiej nam było za Piasta. Wielkie nieba, co ja słyszę, Wielkie nieba, co się śni. Wstaję rano prędko piszę, Krótki refren zdania trzy. Nie przenoście nam stolicy do Krakowa, Chociaż tak lubicie wracać do symboli, Bo się zaraz tutaj zjawią, Butne miny święte słowa, I głupota, która aż naprawdę boli. U nas chodzi się z księżycem w butonierce, U nas wiosną wiersze rodzą się najlepsze, I odmiennym jakby rytmem, U nas ludziom bije serce, Choć dla serca nieszczególne tu powietrze. Złote nuty spadają na rynek, I dokoła muzyki jest w bród, Po królewsku gotuje Wierzynek, A kwiaciarki czekają na cud. Zasłuchani w historii kawałek, Który matka czytała, co wieczór, Przeżywaliśmy bitwy wspaniałe, Nadążając jak zwykle z odsieczą. To się jednak już zdarzyło, Deszcz nie jeden na nas spadł. Nie powtórzy się, co było, Inny dziś w kominach wiatr. Nie przenoście nam stolicy do Krakowa, Chociaż tak lubicie wracać do symboli, Bo się zaraz tutaj zjawią, Butne miny święte słowa, I głupota, która aż naprawdę boli. U nas chodzi się z księżycem w butonierce, U nas wiosną wiersze rodzą się najlepsze, I odmiennym jakby rytmem, U nas ludziom bije serce, Choć dla serca nieszczególne tu powietrze. Nie przenoście nam stolicy do Krakowa, Niech już raczej pozostanie tam gdzie jest, Najgoręcej o to proszą, Dobrze ważąc własne słowa, Dwa Krakusy Grzegorz T. i Andrzej S. Najgoręcej o to proszą, Dobrze ważąc własne słowa, Dwa Krakusy Grzegorz T. i Andrzej S.