Ktoś postawił mi na nogę kosz, Taki ciężki, jak dowcip na bis. Mówił przy tym, nawijał pod włos, Że na młodych chce stawiać od dziś. Ktoś oczami mnie zjadał, a sam Żył z wykładów, co dobre, co złe. Gdy wracałam uparcie na "Pan", On przechodził do akcji, chciał mnie. Dziękuję, nie, ja nie tańczę, Nie muszę chcieć, Nie biorą mnie te łamańce, Nie biorą mnie. Dziękuję, nie, nie znam życia, Nie muszę znać, Dziękuję, nie, bez pokrycia Ten pański żal. Tak powtarza się często ta gra, Zaproszenie do raju, a raj Jest dwuznaczną ofertą, gdzie wciąż Rajskim jabłkiem zechce kusić mnie wąż. Gdyby czasem w tych graczach, choć raz Zasnął wynik, obudził się lew. Znów zagrała kapela, on wstał, Patrzy na mnie i wiem czego chce... Dziękuję, nie, ja nie tańczę, Nie muszę chcieć, Nie biorą mnie te łamańce, Nie biorą mnie. Dziękuję, nie, nie znam życia, Nie muszę znać, Dziękuję, nie, ja nie tańczę, Nie tańczę... Wiem, że musi istnieć bal, Jeśli ma karnawał trwać. W miejscu, gdzie muzyka Z życiem się styka Musi ktoś ustąpić, Lecz, nie ja!... Dziękuję, nie, ja nie tańczę, Nie muszę chcieć, Nie biorą mnie te łamańce, Nie biorą mnie. Dziękuję, nie, nie znam życia, Nie muszę znać, Dziękuję, nie, bez pokrycia Ten pański żal. Dziękuję, nie, ja nie tańczę, Nie muszę chcieć, Nie biorą mnie te łamańce, Nie biorą mnie. Dziękuję, nie, nie znam życia, Nie muszę znać, Dziękuję, nie, bez pokrycia Ten pański żal. Dziękuję, nie! U u uuu, uuu, uuu, uuu... U u uuu, uuu, uuu, uuu... U u uuu, uuu, uuu, uuu... U u uuu, uuu, uuu, uuu... U u uuu...