Za każdy kamień w ulicznym bruku, Każdą ulicę wrogom wyrwaną, Pośród smug ognia, Tygrysów huku, Chłopcy na bitwę dzielnie ruszają. Znękane mury szczerzą swe rany, Dym łzy wyciska i w gardle dławi. Już niejednego kule dopadły, Niejednej matce serce już krwawi. Warszawa walczy! Za broń dziś chwyta! Bój to zażarty! To zryw powstańczy! Warszawa walczy! Walczy Stolica! Czy w młodych sercach życia wystarczy? I noc kolejna, kolejny ranek, Fetor kanałów i lęk w ciemności. I oczy dziecka, co swej Warszawie Torować drogę chce do wolności. I grad pocisków, jęzory ognia, Bojowe krzyki, jęk konających. I myśl natrętna, by przegnać wroga, Znów marzyć, kochać, gdy to się skończy! Warszawa walczy! Za broń dziś chwyta! Bój to zażarty! To zryw powstańczy! Warszawa walczy! Walczy Stolica! Czy w młodych sercach życia wystarczy? Rotmistrzu, wielkie w twej piersi serce, Żołnierskie szlify zdobyłeś w bojach. Na barykady ruszaj, czym prędzej I swą kompanię do walki prowadź. Rotmistrzu, wielkie w twej piersi serce, Żołnierskie szlify zdobyłeś w bojach. Na barykady ruszaj, czym prędzej I swą kompanię do walki prowadź. Warszawa walczy! Za broń dziś chwyta! Bój to zażarty! To zryw powstańczy! Warszawa walczy! Walczy Stolica! Czy w młodych sercach życia wystarczy? Warszawa walczy! Za broń dziś chwyta! Bój to zażarty! To zryw powstańczy! Warszawa walczy! Walczy Stolica! Czy w młodych sercach życia wystarczy?