Wieczność to nic Tylko nuda i tyle, Bo nie ma początku, A koniec ma gdzieś. Bo wciąż dzieje się Tyle samo, co zawsze Bez lęku, bez euforii Tylko głupia wieczna wieczność wciąż. Żaden głód, żaden trud, Czasu w bród, Tylko cholerna wieczność wciąż. Więc wznieśmy się Ponad otchłań paniki, Strach to nasz oręż, A celem jest świat. Nasz jad sączy się W puste ludzkie umysły, Szybko wypłyniemy Na tej ziemi zapadnie noc. Czas podnieść już Wieka z naszych grobowców, Czas wyjrzeć z krypty I ruszyć do miast. Niech strach leje się W ludzkie dusze i zmysły, Pędzi po krawędzi ludzkie plemię Zepchniemy je na dno, Na dno, Na dno, Na dno, Na dno.