Jestem motylem, Wzlecę za chwilę. To jest mój czas, To jest mój teren, Za chwilę będę parkietu bulterierem. Tyle chłopaków tu, namierzam was, Do tańca chłopcy, prosić dziś będę ja. No chodź, no chodź, Do najlepszej z cioć, Dzisiaj nie wybrzydzam i biorę co bądź. Stój, chciałbyś precz, Chciałbyś, więc będę wlec. Ja będę wlec, Zatańczysz, zatańczysz więc. Zatańczysz ze mną dzisiaj bejbe, Każdy zatańczy chce, czy nie chce. Nie masz żadnych szans, Kiedy wpadam w trans, Nie zwolni cię kolka, ni wiek. Nie wyrywaj się, bo ci urwę łeb, Tak kocham tańczyć. Słaniam się, Słaniam się, nie wstydzę. Widzę cię, Widzę cię, jeszcze was widzę. Skradam się Niczym lew do stada kóz. Czuję wasz lęk, Błyska w uśmiechu kieł, Stado rozpierzcha się. Odciągam najsłabsze jednostki od stada I z nimi tańczę, Ja nigdy się nie poddaję, Nie ja, nie ciocia Ela, Tak kocham tańczyć. Tańcz, tańcz, cierpliwie to znoś, Na każdym weselu jest taki ktoś. Stój, chciałbyś precz, Chciałbyś, więc będę wlec. Ja będę wlec, Zatańczysz, zatańczysz więc. Zatańczysz ze mną dzisiaj bejbe, Każdy zatańczy chce, czy nie chce. Nie masz żadnych szans, Kiedy wpadam w trans, Nie zwolni cię kolka, ni wiek. Nie wyrywaj się, bo ci urwę łeb, Tak kocham tańczyć.