W miłości słowa nic nie znaczą, A raczej znaczą specyficznie, Tęgiego trzeba by tłumacza, Co by tę rzecz objaśnił ślicznie, Bo czasem z ust kochanych Biegną same najczulsze epitety, I to nie znaczy nic, kochany, I to nie znaczy nic, niestety, A czasem całkiem niespodzianie, Ręce załamię i zaszlocham, I będę krzyczeć "ach, Ty draniu!" I wiem, że kocham. W miłości niepotrzebny spokój, Spokój niczego nie tłumaczy, Gdy cisza nasz zalega pokój, Ta cisza może mieć sto znaczeń, Czasem w niedzielne popołudnie, Siedzimy nic nie mówiąc wcale, I nudno jest, i będzie nudniej, I jesteś dalej wciąż i dalej, A czasem ciszę krzyk rozetnie, Fruwają krzesła po pokojach, I wiem, że życie nie jest letnie I jestem Twoja. I tak codziennie z nową siłą, Gmatwa, odmienia i roztrąca, Wszystkie znaczenia nasza miłość, Wielka maszyna szyfrująca, Czasami myślę bladym świtem, Że znam już wszystkie jej sekrety, Od nowa w myślach, w słowach czytam I nie rozumiem nic, niestety, Aż myśl zaświta mi szalona, Piosenki podrę, wiersze spalę, A potem biorę Cię w ramiona I kocham dalej.