Dobry wieczór Państwu! Ja jestem Kowalewski Grzegorz A to jest mój zespół. Ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha! I teraz tak! Panie na lewo, panowie na prawo, Wszyscy tak idziemy sobie W rytm muzyczki, acz z przytupem! Ładnie! Rączki w górę i wkręcamy żaróweczki. Raz, dwa, trzy, jedziem! Siemanderko, tu Kovaleffsky, Wyleczyłem starego z depresji. Chodzi wesoły, zero agresji, Ciebie wyleczyć też mogę, wierz mi. Nie ma sprawy, weź się uśmiechnij, Nieważne czy jesteś sześćdziesiąt, czterdzieści. Pętla szeleści, gdy piękną pieścisz, Wiem, dobrze jest ci, gdzie piersią w piersi. Tańczysz, a w domu siedzi żona, Jadasz na mieście, bo zupa za słona. Czasem trzeba się zresetować, Za jednym razem przekieliszkować. Znam takich typów, udają świętych, Widuję ich czasem pod nocnym, wygiętych. Nie ma mocnych, wyluzuj lejce, Blokujesz szkiełko, następny w kolejce. Jestem Polakiem, ale czasem lubię też, Posłuchać rock and rolla i kebaba zjeść, Cieszyć się słońcem nawet, kiedy pada deszcz, Więc nie udawaj, że inaczej z tobą jest. O nie! Oferują mi miliony, przestań! Pokazują mi projekty mieszkań. Nie ma takiej kwoty, która mogłaby, Kupić moją przyjaźń, głupim, bogatym. Nieistotny jest dla mnie kolor skóry, Nie imponują mi drogie fury. Nie chcę wiedzieć czy chodzisz do meczetu, Nie chcę znać wkładu twojego budżetu. Zanim zaczniesz mi mówić o sobie, Chciałbym wiedzieć tylko, czy można Wypić piwko, pogadać spokojnie, Zapomnieć o rolach, układach, pieniądzach. Jestem wrażliwy na ludzkie cierpienie, Jaram się życiem i swojskim jedzeniem. Taki normalny kolo z wichury, W szafie mam "Nike" a nie garnitury. Jestem Polakiem, ale czasem lubię też, Posłuchać rock and rolla i kebaba zjeść, Cieszyć się słońcem nawet, kiedy pada deszcz, Więc nie udawaj, że inaczej z tobą jest. O nie!