Bawią się słońcem, wiatrem, różą, Ona jest damą, a on księciem. Skromnie mieszkają na poddaszach Tam, gdzie na skrzypcach grają świerszcze. Gerda i Kaj, Gerda i Kaj. Dzielą się jabłkiem, kromką chleba, Niebem, choć prawie jest niczyje. Są jakby siostrą, jakby bratem, I sercem, jednym biednym życiem, Gerda i Kaj, Gerda i Kaj. Okruszek szkła zranił oko i serce, I prawdą się stało baśniowe zaklęcie. Kaj zmienił się nagle, zapomniał o Gerdzie, Okruszek szkła zranił oko i serce. Okruszek szkła, okruszek szkła. Królowa śniegu zabrała z sobą Kaja, I odjechali w północny mroźny wiatr. Pomknęły sanie, zapadła noc polarna, Zawieja starła ślad. W pałacu z lodu zmroziła chłopcu serce, By został tam i kochał tylko ją. Szalały wichry, iskrzyło się powietrze, Lód błyszczał tak, jak szkło. Kaj nie czuł zimna, niczego nie pamiętał, Z kryształów lodu układał świat ze snu. Królowa śniegu wciąż smutna, ale piękna, Słuchała jego słów. Aż kiedyś dalej w swych saniach odjechała, Ku ciepłym krajom, gdzie rzadko sypie śnieg. Kaj sam pozostał w lodowych pustych ścianach I sam zamczyska strzegł. Zapłakała Gerda gorącymi łzami I zbudziła serce Kaja, zimne tak, jak kamień. Całowała go tuliła ciesząc się ze szczęścia, Aż wypadły szkiełka czarta, Z oka oraz z serca. I wrócili z końca świata W swe rodzinne strony, Znów w izdebkach na poddaszach Powój kwitł zielony. Żyli długo i szczęśliwie, razem on i ona, Bo gdy miłość jest prawdziwa nic jej nie pokona.