Jeśli chcesz emocji wiele, Porzuć wszelkie ceregiele, Wyjdź co ranek na przystanek, Czekaj, aż nadjedzie wóz. Gdy się zacznie ściemniać niebo, Przyjdzie tramwaj, wskocz do niego I nie zwlekaj, nie narzekaj, Czy to upał, czy to mróz. Tyłem wsiadaj, tyłem wsiadaj, Płać za przejazd I broń Boże, nic nie gadaj, Bo tłum ludzi, nie żartuję, Zgniecie cię. Jak ci kości porachuje, będzie źle. Czyś pan zbyczał, czy zwariował? Z patefonem się wpakował. Do tramwaju, jak do raju, Nic nie mówiąc, przodem wsiadł. Jak pan możesz głupio gadać? Z fortepianem miałem wsiadać? Pan masz bzika, pan spadł z byka, Zresztą to nie moja rzecz. Co tu gadać, z takim chamem, Lepiej chamie Idź na cmentarz z karawanem. Idź pan sobie Albo w drogie, kości wlec, Bo się z panem tu doprawdy Można wściec. Hej! Kto tam na przedzie Bez bileta jedzie? Proszę bez zabawki Pchać się między ławki. Panowie w cyklistówce Płacą po złotówce. A panie połowę, Trzymając się za głowę. No i wyżej, wyżej, Aby do torby bliżej. Wtem pogasły w krąg żarówki, Jak w zaułkach pipidówki I ni z tego, ni z owego, Powstał wielki gwar i szum. Hej uwaga na portfele! Panie, puść pan moję Felę, To za wiele. Panie przestań pan całować Wreszcie mnie, Zrobię skandal i w areszcie Zamkną cię. Zejdź pan z nogi, bo nie mogę, Zejdź pan z pleców na podłogę. Czy ja tragarz, czy pan bagaż? Jak ja mam to wszystko znieść? Ej! Co tam znowu za cholera, Niech się pan tak nie opiera. Czy ja fotel czy kanapa, Żeby tak namiętnie gnieść? To nie tramwaj to kibitki, Tam, gdzie głowa jakaś krowa Kopie w łydki. Wyskakuję ja z tramwaju, Lecz na wznak. (ha ha ha!) Niechaj Takie przyjemności trafi szlag!