Ostatni dorożkarz, warszawski dorożkarz Na Starym Rynku fajkę ćmi. Zawiązał lejce, czeka na gościa, Na dnie w butelce zostawił łyk. Drzemiącej szkapinie nasypał garść owsa, Na restauracji spogląda drzwi. Może ktoś minie taksówek rząd, Na fiakra skinie, chcąc jechać stąd. Dla zakochanych i dla zawianych, Którym do domów nie spieszy się, Konna dorożka, księżyc jak złota broszka I dorożkarza na koźle cień. Ostatni dorożkarz, warszawski dorożkarz Na Starym Mieście złapał kurs. To zakochanym wino i piosnka Biją do głowy jak zapach róż. Stukają podkowy latarniom gazowym I chuda szkapina ruszyła w kłus. W starej dorożce, z pośpiechu drwiąc, Spóźnieni goście odjadą w noc. Dla zakochanych i dla zawianych, Którym do domów nie spieszy się, Konna dorożka, księżyc jak złota broszka I dorożkarza na koźle cień. Ostatni dorożkarz, warszawski dorożkarz, Jak na obrazku z dawnych lat. Prawdziwa rozkosz jechać dorożką, Gdy dmucha chłodny z Powiśla wiatr. O asfalt niemodnie stukają kopyta I strzela wesoło do taktu bat. Śmieją się gwiazdy i parska koń, Już niebo świta ze wszystkich stron. Dla zakochanych i dla zawianych, Którym do domów nie spieszy się, Konna dorożka, księżyc jak złota broszka I dorożkarza na koźle cień. Konna dorożka, księżyc jak złota broszka I dorożkarza na koźle cień.