Kogut zapiał sobie i obudził kurki, Konik grzebie nóżką, pusto w żłobie ma, Słonko już wyjrzało zza różowej chmurki, Krówka ryczy głośno, zaraz mleczka da. Marynika, Marynika Nawet okna nie odmyka, Mama przez podwórko woła: Wstawaj, córko, nie bądź leń, Bo już dzień, bo już dzień, Maryniko, Maryniko. A ona śpi i śpi, doprawdy, jak na złość, Tak może spać i spać, i nigdy nie ma dość. Już słychać wre robota w lesie, Nie śpij, obudźże się, Maryniko, Maryniko. No, prędzej, wstawaj, już się zbudź mi, Bo wstyd mi przed ludźmi, No, rusz się już, Bo trzeba siana dać konikom, Maryniko, Maryniko. Krówka już z oborki dawno wyszła na błoń, Słonku jest gorąco, przeszło drogi szmat. W sadzie chłopcy zbiegli się pod starą jabłoń, Śmiechem i radością dźwięczy cały sad. Marynika, Marynika, Lecą jabłka do koszyka, Dzisiaj nie powinno zbraknąć Tu nikogo spośród nas, Słychać więc raz po raz: Maryniko, Maryniko. A ona śpi i śpi, doprawdy, jak na złość, Tak może spać i spać, i nigdy nie ma dość. Co w końcu będzie z tej dziewczyny? Przecież to są kpiny, Maryniko, Maryniko. Już z ciebie cała śmieje wieś się, Za robotę weź się, Gdy rąk nam brak, To niech się w domu nie zamyka, Marynika, Marynika. W święto tańczą chłopcy razem z dziewczętami, Cały tydzień tak się czeka tego dnia, Jeśli jesteś młody chodź i baw się z nami, W święto jest wesoło, gdy harmonia gra. Marynika, Marynika, Jaka piękna ta muzyka, A więc gdy wieczorem tej melodii zabrzmi pierwszy ton, Chłopców chór woła ją Maryniko, Maryniko. A ona śpi i śpi, doprawdy, jak na złość, Tak może spać i spać, i nigdy nie ma dość. Żeby rozsądku jakaś szczypta Co za dziwny typ ta Marynika, Marynika. W ten sposób można, jak widzicie, Przespać całe życie. A gdyby tak wyrzucić z siebie tego lenia, Wszystko jest do naprawienia: Można rano karmić kurki, Zanieść siano do obórki, Zebrać jabłek parę koszy, Trochę poprać, trochę poszyć, A wieczorem iść na tany Z jakimś chłopcem roześmianym, I radośnie, i z muzyką Maryniko, Maryniko. Maryniko, Maryniko.