Upadłem i choć brak mi sił, Podniosę się i pobiegnę, Watahom stanie z przodu wilk, Już ślina z pyska cieknie, biegnę. I mocniej, Znów chce się żyć, I mocniej. Krew mi pulsuje a w głowie mam szum, Do przodu ciągle biegnę, Nie stanę w miejscu, choć czuję ból, Nikomu nie ulegnę. Upadłem i choć brak mi tchu, Podniosę się nie polegnę. Zobaczysz zanim opadnie kurz, Ostatni dziś nie będę, biegnę. I mocniej, Znów chce się żyć, I mocniej. Zwierzęcy instynkt toczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew, Gdy księżyc na niebie unosi nasz dźwięk, W biegu przed siebie wolni jak tlen, Słońce wstaje, my spadamy w otchłań, Na trasie w nieznane wracamy do podstaw, Bóg nam zapewnił na emocje kontrakt, W naszym wymiarze to początek końca. Nie ma miejsca jak raj, co spełnia marzenia, Nasza misja na Rushmore Gdy miasto zamienia serca na karbon Nikt z nas nie odda życia na darmo. To my władcy mitów i legend, Chcemy żyć a nie patrzeć za siebie, Nieposkromieni, energia w nas drzemie, Horda z jednego serca jak Niemen. I mocniej, Znów chce się żyć, I mocniej. I mocniej, Znów chce się żyć I mocniej. Mocniej chce się żyć.