Był sobie gość grubiutki, niewysoki, Rodzinę miał, garściami życie brał. Lubili go i słynął w okolicy, Że w karty grał i królem nafty siebie zwał. Wychodził w nocy pusty, bez pieniędzy, Wracał, jak król, prezentów furę miał. Nosiło go, był zawsze uśmiechnięty I taki obraz pozostawił w sercach nam. Ach, Maryś moja, ach, Maryś moja miła, Oj, nie płacz, tutaj też jest dobrze mi. Uśmiechnij się, masz jeszcze swego syna, On bardzo kocha cię. Ach, Maryś moja, ach, Maryś moja miła, Oj, nie płacz, tutaj też jest dobrze mi. Uśmiechnij się, masz jeszcze jednego syna, Choć nie ma mnie, on bardzo kocha cię. Pewnego dnia choroba go złożyła, Nie poddał się i walczył z nią co dzień, Uśmiechał się, a w nocy bardzo cierpiał. Co będzie teraz, gdy na świecie zbraknie mnie? Co ma się stać i tak się nie odstanie, Pomyślał i odpłynął w lepszy świat. Płakali wszyscy a on patrzył z góry, Tatusiu mój, brakuje ciebie tu. Ach, Maryś moja, ach, Maryś moja miła, Oj, nie płacz, tutaj też jest dobrze mi. Uśmiechnij się, masz jeszcze swego syna, On bardzo kocha cię. Ach, Maryś moja, ach, Maryś moja miła, Oj, nie płacz, tutaj też jest dobrze mi. Uśmiechnij się, masz jeszcze jednego syna, Choć nie ma mnie, on bardzo kocha cię. Ach, Maryś moja, ach, Maryś moja miła, Oj, nie płacz, tutaj też jest dobrze mi. Uśmiechnij się, masz jeszcze swego syna, On bardzo kocha cię. Ach, Maryś moja, ach, Maryś moja miła, Oj, nie płacz, tutaj też jest dobrze mi. Uśmiechnij się, masz jeszcze jednego syna, Choć nie ma mnie, on bardzo kocha cię.