Dzień za dniem, Wychodzisz potem wracasz, wciąż gnasz, Nawet, gdy trzeba, pod prąd, pod wiatr. Dzień za dniem, Byle nie stać w miejscu, bo czas, Nie umie liczyć twych strat, Twych łez, twych szans. I nawet gdybyś wyrwać chciał Okruchy szczęścia, które wpadły w szarość dnia, Nie masz nic, kiedy jesteś sam, Kiedy w lustrze widzisz tylko swoją twarz. Dzień za dniem, Bo wierzysz, że nadejdzie twój czas, Taki, że można do chmur, do gwiazd. Czekasz więc, Z nadzieją patrząc w przyszłość, Bo los może rozświetlić twój świat, Bo brak mu barw. I nawet gdybyś wyrwać chciał Okruchy szczęścia, które wpadły w szarość dnia, Nie masz nic, kiedy jesteś sam, Kiedy w lustrze widzisz tylko swoją twarz. I nawet gdybyś wyrwać chciał Okruchy szczęścia, które wpadły w szarość dnia, Nie masz nic, kiedy jesteś sam, Kiedy w lustrze widzisz tylko swoją twarz.