Już zakładam mój sweterek, No i wsiadam na rowerek, Jadę sobie po śniadaniu, Na łąkowe grzybobranie. Tu pieczarki a tam kanie, Nie zwracam uwagi na nie, Ani kurki, ani rydze, Bo rydzami ja się brzydzę. Grzybek tu, grzybek tam, Ja te wszystkie grzybki znam, Halucynki do dziamanki, Będzie jazda bez trzymanki. Mam już całą reklamówkę, Se zarobię jakąś stówkę I odłożę ze dwie dychy Na porcyjkę cud marychy! Bo Marysia mi smakuje, Po niej w brzuchu mnie nie kłuje, Nie mam zgagi ani kaca, Nikt mnie po niej nie wymaca. Jestem lekki i wesoły, Tak jak wszyscy naokoło, Ja ich wszystkich dobrze znam, Ale przecież jestem sam! Wracam sobie z grzybobrania, Zapomniałem wziąć ubrania, Jestem goły i wesoły, Chyba spóźnię się do szkoły. Ludzie na mnie spoglądają I po głowach się pukają, Lecz ja mam to wszystko gdzieś, Lubię przecież swoją wieś. Mam tu swoje koleżanki, Od skakanki i od szklanki, Wszystkie we mnie się kochają I na wiele pozwalają. Ola, Jola i Mariola, Czasem strzelę sobie gola, Ta da pysia, tamta cysia, Lecz najlepsza jest Marysia. Bo Marysia mi smakuje, Po niej w brzuchu mnie nie kłuje, Nie mam zgagi ani kaca, Nikt mnie po niej nie wymaca. Jestem lekki i wesoły, Tak jak wszyscy naokoło, Ja ich wszystkich dobrze znam, Ale przecież jestem sam! Bo Marysia mi smakuje, Po niej w brzuchu mnie nie kłuje, Nie mam zgagi ani kaca, Nikt mnie po niej nie wymaca. Jestem lekki i wesoły, Tak jak wszyscy naokoło, Ja ich wszystkich dobrze znam, Ale przecież jestem sam!