Budzę się rano, przeciągam się, Patrzę w okno, wstaje nowy dzień. Co by tu robić, trzeba by wstać, Chociaż jeszcze chce mi się spać. Optymistycznie nastrajam się, By pozytywnie przeżyć dzień. Trochę dziecinnie, naiwnie tak, Wierzę, że sfrunie złoty ptak. Dziecinne słowa, dziecinny rym, A więc zachwycać się nie ma czym. Życie dorosłe daje nam w kość, Tej dorosłości mamy dość. Nagle przy łóżku stajesz Ty, Jak żeś tu weszła, Że nie skrzypły drzwi? Masz w ręku kawę I bułkę z makiem, Czyżbyś ty była tym złotym ptakiem. Optymistycznie nastrajasz mnie, By pozytywnie przeżyć dzień. Trochę dziecinnie, naiwnie tak, Wierzę, że sfrunął złoty ptak. Dziecinne słowa, dziecinny rym, A więc zachwycać się nie ma czym. Bycie dorosłym daje nam w kość, Tej dorosłości mamy dość. Jesteśmy dziećmi z bagażem lat, W pamięci mamy bajkowy świat. Gdzieś w głębi duszy, Każdy jest dzieckiem, Chociaż do tego przyznać się nie chce. Taki dorosły i taki dumny, Że wykształcony i że rozumny. Idzie daleko, patrzy wysoko, Na rzeczywistość przymyka oko.