Pan rzuca słowa na ciszę, Jak wiosna liście na drzewa. Niech pan mi coś napisze... A pani mi to zaśpiewa. O sercu szczerozłotym, O szczęściu i o nadziei... Ale też trochę o tym, Że czasem się nie klei. Trochę o szczęściu I o nadziei I że się czasem nie klei. Po plecach będą szły ciarki Krytykom i publiczności, A inne piosenkarki Niech oszaleją z zazdrości. O sercu szczerozłotym, O szczęściu i o nadziei... Ale też trochę o tym, Że czasem się nie klei. Trochę o szczęściu I o nadziei I że się czasem nie klei. Pan kompozytor w ferworze Sam siebie głaszcze po rękach I cieszy się: "Mój Boże, Ależ mi wyszła piosenka!" O sercu szczerozłotym, O szczęściu i o nadziei... Ale też trochę o tym, Że czasem się nie klei. Pan w moje życie tak wdarł się Jak wodór albo dwutlenek... Mówi się, że na Marsie Stwierdzono ślady piosenek. O sercu szczerozłotym, O szczęściu i o nadziei... Ale też trochę o tym, Że czasem się nie klei. Ale jeśli się czasem uda Znaleźć metafizyczny klej, To dzieją się takie cuda, że hej! Ale jeśli się czasem uda Znaleźć metafizyczny klej, To dzieją się takie cuda, że hej! Ra raj ra, Tira ra raj ra, Ta ra ra raj ra, że hej!