Port to jest poezja rumu i koniaku, Port to jest poezja westchnień czułych żon. Wyobraźnia chodzi z ręką na temblaku, Dla obieżyświatów port to dobry dom. Hej, Johny Walker, Dla bezdomnych dom. Hej, Johny Walker, Dla bezdomnych dom. Port to są spotkania kumpli, co przed laty Uwierzyli w Ziemi czarodziejski kształt. Za marzenia głupie tu się bierze baty Któż mógł wiedzieć, że tak mały jest ten świat. Hej, Johny Walker, Mały jest ten świat. Hej, Johny Walker, Mały jest ten świat. Port to są zaklęcia starych kapitanów, Którzy chcą wyruszyć w jeszcze jeden rejs. Tu żaglowce stare giną na wygnaniu, Wystrzępione wiatrem, aż po drzewce rej. Hej, Johny Walker, Aż po drzewce rej. Hej, Johny Walker, Aż po drzewce rej. Hej, Johny Walker, Aż po drzewce rej. Hej, Johny Walker, Aż po drzewce rej.