Na dworze jest mrok, w pociągu jest tłok, Zaczyna się więc sielanka. On objął ją wpół, ona gruba, jak wół, Pod paltem schowana rąbanka. Spod serca kap, kap rąbanka i schab, A pociąg mknie, jak szalony. Schaboszczak i kicha, to dobra zagrycha, Pod ławką dwa salcesony. Ajajajaj, kto handluje, ten żyje, Jak sprzedam rąbankę, słoninę, kaszankę, To bimbru się też napiję. Ajajajaj, kto handluje, ten żyje, Jak sprzedam rąbankę, słoninę, kaszankę, To bimbru się też napiję. Ajajajaj, kto handluje, ten żyje, Jak sprzedam rąbankę, słoninę, kaszankę, To bimbru się też napiję. De la sierra Morena cielito lindo viene bajando. Un par de ojitos negros Cielito lindo de contrabando. Ese lunar que tienes, cielito Lindo junto a la boca; No se lo des a nadie, Cielito lindo que a mí me toca. Ay ay ay ay. Canta y no llores Porque cantando sea legran, Cielito lindo, los corazones. Ajajajaj, kto handluje, ten żyje! Jak sprzedam rąbankę, słoninę, kaszankę, To bimbru się też napiję. Ay ay ay ay. Canta y no llores Porque cantando se alegran, Cielito lindo, los corazones. Na dworze jest mrok, w pociągu jest tłok, Zaczyna się, więc sielanka. On objął ją wpół, a ona gruba, jak wół, Pod paltem schowana rąbanka. Nim on się przekona, czym handluje ona, To pociąg na dworcu staje. Żandarmi wsiadają, coś do mnie gadają I nic się mi nie zostaje. Ajajajaj, kto nie handluje, nie zbiera. Zabrali rąbankę, słoninę, kaszankę, Niech weźmie ich jasna cholera! Ajajajaj, kto nie handluje, nie zbiera. Zabrali rąbankę, słoninę, kaszankę, Niech weźmie ich jasna cholera! Ajajajaj, kto nie handluje, nie zbiera. Zabrali rąbankę, słoninę, kaszankę, Niech weźmie ich jasna cholera! Ajajajaj, kto nie handluje, nie zbiera. Porque cantando se alegran, Niech weźmie ich jasna cholera!