Nie jadałem dotąd takich dań, Które ty serwujesz mi. Brałem byle co, byle mieć Kilodżule, by się bić. Kilodżule, by się o coś lać Gest nikczemny, słowo klucz. Teraz czekam aż ukroisz nać Dodasz cukru, narwiesz bzu. Z imbirem, z imbirem, z imbirem, z imbirem Smakuje mi, choć nie przywykłem, nie przywykłem Kanciaste mam smakowe kubki, za płytkie. Staram się i nie chcę cię urazić, to bzdury przecież. Nie chcę byś poznała moją byłą dietę znów. Nie jadałem dotąd takich dań Które ty serwujesz mi. Brałem byle co, byle mieć Kilodżule, by się bić. Kilodżule, by się o coś lać Gest nikczemny, słowo klucz. Teraz ze mną pragniesz słodko spać Każdy twój sen chłonę, prócz. Imbirowych przyszłości o smaku kabli, O smaku gniewu. Jak umknęła nam ta mała różnica, przeciwny biegun. I jak umknęło nam, że kogoś innego ci już potrzeba Kto pachnie imbirem, imbirem, imbirem, imbirem, Imbirem, imbirem, imbirem, imbirem. Kto pachnie imbirem.