Za naszym oknem, pada deszcz. Na piecu skrzypce stroi świerszcz. Dziewczyny płaczą, Bo skończyło się już lato I tylko słychać gdzieś: Koncert jesienny na dwa świerszcze I wiatr w kominie. W ogrodzie zasnął pod gruszą chochoł I śni o pięknej dziewczynie. A Strach na wróble, Przydrożne wierzby liczy, Tańcząc na miedzy, W objęciach polnej myszy. Koncert, koncert, koncert, Jesienny na dwa świerszcze I wiatr w kominie, koncert, Co z babim latem odpłynie. Pnie drzew pokryły się, dawno mchem. Wiatr rozwiał jeszcze jeden dzień, A na ścierniskach pozapalały się ogniska, W oddali snuje się: Koncert jesienny na dwa świerszcze I wiatr w kominie, W ogrodzie zasnął pod gruszą chochoł I śni o pięknej dziewczynie. A Strach na wróble, Przydrożne wierzby liczy, Tańcząc na miedzy, W objęciach polnej myszy. Koncert, koncert, koncert Jesienny na dwa świerszcze I wiatr w kominie, koncert, Co z babim latem odpłynie. Wywietrzał dawno, zapach żniw, Szczelnie zamknięto wszystkie drzwi. Ludzie czekają, może już jutro będzie biało, Pod piecem cicho brzmi: Koncert jesienny na dwa świerszcze I wiatr w kominie Uciekł na drogę pokochał wierzbę I nagle gdzieś się rozpłynął. A strach na wróble, leży samotny w polu, Mysz go rzuciła, uciekła do stodoły. Koncert, koncert, koncert Jesienny na dwa świerszcze I wiatr w kominie. Dziś ze świerszczami zasnął już na zimę.