Sny pochowane na strychu nie mogą już spać, Idzie lato, jedno z tych miłosnych lat. Pod stopą puls, chodniki żyją pod napięciem, Złe wspomnienia wiatr wywiewa z pamięci. Talia nowych kart, dzień pachnie jak początek, Po co poważna twarz, gdy świat nakręca dobrze? Ja nie chcę iść pod wiatr, Gdy wieje w dobrą stronę Nie chcę biec do gwiazd, Niech gwiazdy biegną do mnie. Nie chcę chwytać dnia, Gdy w ręku mam tygodnie Takie miłe, takie to miłe. Ja nie chcę iść pod wiatr, Gdy wieje w dobrą stronę W końcu mam swój czas, To chyba dobry moment Nie chcę biec do gwiazd. Biec do gwiazd. Głośno śpiewa ulica, mimo że słów brak, Rzeka gardeł wylewa się na pusty plac. Mam nowy chód i dźwięk i ludzi nowych mam, Niech straszy nowy duch, już nikt nie będzie spał. Nowego słońca blask wypalił nam powieki, Zobaczymy świat, nagi, nagusieńki. Ja nie chcę iść pod wiatr, Gdy wieje w dobrą stronę Nie chcę biec do gwiazd, Niech gwiazdy biegną do mnie. Nie chcę chwytać dnia, Gdy w ręku mam tygodnie Takie miłe, takie to miłe. Ja nie chcę iść pod wiatr, Gdy wieje w dobrą stronę W końcu mam swój czas, To chyba dobry moment Nie chcę biec do gwiazd. Biec do gwiazd. Ja nie chcę iść pod wiatr, Gdy wieje w dobrą stronę Nie chcę biec do gwiazd, Niech gwiazdy biegną do mnie. Nie chcę chwytać dnia, Gdy w ręku mam tygodnie Takie miłe, takie to miłe. Ja nie chcę iść pod wiatr, Gdy wieje w dobrą stronę W końcu mam swój czas, To chyba dobry moment. Nie chcę biec do gwiazd, Nie chcę biec do gwiazd, Takie to miłe. Ja nie chcę, Ja nie chcę. Ja nie chcę iść pod wiatr. Nie chcę biec do gwiazd. Nie chcę chwytać dnia. Takie miłe. Takie miłe.