Łza na rzęsie mi się trzęsie Trzęsie mi się łza na rzęsie Ha, Oh Yeah... Łza na rzęsie mi się trzęsie Trzęsie mi się łza na rzęsie Ha, Oh Yeah... Raz w niedziele przy kolacji Się znalazłam w sytuacji, Co tu kryć, ach nie wesołej. Powiedziałeś tak przy stole, Że ogólnie to nas lubisz, Tylko ten sens życia gubisz, to tak. Chyba się z tobą rozwiodę Zabiorę ze sobą młode, Bo ty na moją urodę Nie patrzysz już. Chyba odejdę z wanienką Młode zobaczysz nie prędko, A ty jak głupi z panienką, Zostaniesz sam. Dobiło mnie, że Małgośka Też wiedziała, że kogoś Kategorycznie namawiałeś Wow ho... Choć co prawda potem zwiałeś, By pojechać na kraj świata, Bo tu sensu życia brak, to tak. Powiedziała mi też Zocha, Której nigdy nikt nie kochał, Że słyszała jak ty w windzie Tłumaczyłeś temu Lindzie, Że ogólnie to jest nieźle, Tylko sensu życia brak. To tak. Oh wow... Chyba się z tobą rozwiodę Zabiorę ze sobą młode, Bo ty na moją urodę Nie patrzysz już. Chyba odejdę z wanienką Młode zobaczysz nie prędko, A ty jak głupi z panienką, Zostaniesz sam. Ktoś mi rzucił mimochodem Pijąc dużo whisky z lodem, Że lubiłeś także Jolkę. Zanim jeszcze była z Bolkiem Whisky wyjął ktoś z kredensu Poszukując życia sensu. Chyba się z tobą rozwiodę Zabiorę ze sobą młode, Bo ty na moją urodę Nie patrzysz już. Chyba odejdę z wanienką Młode zobaczysz nie prędko, A ty jak głupi z panienką, Zostaniesz sam. Łza na rzęsie mi się trzęsie Trzęsie mi się łza na rzęsie Ha, Oh Yeah... Łza na rzęsie mi się trzęsie Trzęsie mi się łza na rzęsie Ha, Oh Yeah... Chyba się z tobą rozwiodę Zabiorę ze sobą młode, Bo ty na moją urodę Nie patrzysz już. Chyba odejdę z kredensem I łzę zabiorę i rzęsę, A ty jak durny z tym sensem, Zostaniesz sam.