Poranne łzy, Serdeczne przyjaciółki me W kolejnej biedzie znów odwiedzić wpadły mnie, Porannym łzom Próbuję opowiedzieć Jak to z nami jest, Jak to jest. Chcę czułych słów, Twój głos jest pełen zimnych nut. Daremnie czekam na czułości choćby łut. Dlaczego chłód, nagły chłód Zmienił serce twe? I raz po raz wtórują mi Poranne łzy, kap, kap. Kto życie zna pociesza mnie, Pociesza mnie, że nie ja jedna pytam tak. I jeszcze cień, nadziei cień, Że serce me doczeka się na swój świąteczny dzień. Wśród czułych słów, Słów pełnych najcieplejszych nut Ach, nie mnie jednej się przydarzył taki cud, Że zniknął chłód, nagły chłód, Świąteczny nastał dzień. Rozchmurzył się poranek zły I nie powrócą już. Wśród czułych słów, Słów pełnych najcieplejszych nut Ach, nie mnie jednej się przydarzył taki cud, Że zniknął chłód, nagły chłód, Świąteczny nastał dzień. Rozchmurzył się poranek zły I nie powrócą już.