Górą ty, górą ja. Górą ty, górą ja. Pójdź po rozum raz. To co dzieli nas Rzuć gdzie bądź I pewnego dnia W to, co łączyć ma Też się włącz. Nie walcz bez końca tak. Sensu tej wojnie brak. Zakop niczym topór Swą zaciekłą złość. Roztrąbimy to, Niech dołączy, Kto ma już dość. Górą ty, górą ja. Zejdą się szczyty dwa. Jeden duch W ciałach dwóch niech gra. Górą ty, górą on. Głosy dwa, jeden ton Zejdźmy się z wielu miejsc i stron. Nie ociągaj się, Nie śpij całe dnie, Zbudź się już. Twój wspaniały świat Jest od wielu lat Już tuż, tuż. Gadaj po pierwsze mniej, Słuchać drugiego chciej. Staraj się zrozumieć O co mu „come on". Nie upieraj się, Pod uwagę weź inny plan. Górą ty, górą ja. Zejdą się szczyty dwa. Jeden duch W ciałach dwóch niech gra. Górą ty, górą on. Głosy dwa, jeden ton Zejdźmy się z wielu miejsc i stron. Górą ty, górą ja, Górą my, górą gang. Jakbym nie miał gustu, To bym się nie lubił, Więc to mnie nie dziwi, Że nie lubią nas. Jadę nocą, wciskam mocno gaz. Problemy już nie obchodzą nas. Wiemy dobrze jak smakuje beton. Jeśli mi nie wierzysz, Spójrz na moją twarz. Pot, krew i łzy na mnie. Nie chciałem być na dnie. Cały gang, cały blok na górze. Cały gang może żyć jak chce. Moi ludzie mieli pałki, A nie byli w orkiestrze. Miałem nie być nigdzie, A spójrz gdzie dzisiaj jestem. TyTyTy też możesz. Górą ty, górą ja. Zejdą się szczyty dwa. Jeden duch, W ciałach dwóch, niech, gra. Górą ty, górą on. Głosy dwa, jeden ton, Zejdźmy się, z wielu miejsc i stron. Górą ty, górą ja. Górą ty, górą ja. Górą ty, górą ja. Górą ty, górą ja.