Mówili na nią Słońce, Bałtyku szary piach Zamieniał się w gorący podzwrotnikowy raj. Mówili na nią Słońce I wzdychał w Tobie blues, Tak jasne były noce, jakby zabrakło chmur. Mówili na nią Słońce... Czy pamiętasz, jak żeśmy czekali Jedenaście wyblakłych miesięcy Na ten pierwszy, niebieski plusk fali, I na mewy, tańczące na wietrze. Czy pamiętasz, jak śpiewały plaże Niespokojnym gitarowym graniem Jak jej ciała z kalendarza marzeń Uczyliśmy się grać je na pamięć. Mówili na nią Słońce, Bałtyku szary piach Zamieniał się w gorący podzwrotnikowy raj. Mówili na nią Słońce I wzdychał w Tobie blues, Tak jasne były noce, jakby zabrakło chmur. Zostawiła nas pod koniec lata, Te u progu przeciągów zimowych Smakowała jak cukrowa wata, Słodka siostra, wieczorów lipcowych. Przez nią tłukliśmy butelki i szklanki I żegnali we krwi z nosa skąpani. Jeden smak mają dziś jagodzianki I wywietrzał już z serca dynamit. Mówili na nią Słońce, Bałtyku szary piach Zamieniał się w gorący podzwrotnikowy raj. Mówili na nią Słońce I wzdychał w Tobie blues, Tak jasne były noce, jakby zabrakło chmur. Mówili na nią Słońce... Mówili na nią Słońce, Bałtyku szary piach Zamieniał się w gorący podzwrotnikowy raj. Mówili na nią Słońce, Bałtyku szary piach Zamieniał się w gorący podzwrotnikowy raj. Mówili na nią Słońce I wzdychał w Tobie blues, Tak jasne były noce, jakby zabrakło chmur. Mówili na nią Słońce...