On był samotny, jej było źle, Gdzieś w Internecie poznali się. On się zakochał ze samych zdjęć, Bo tam rusałka, dziewczę na pięć. Szczęka mu spadła aż pod sam stół, Dał jej komentarz dziesięć i pół. A kiedy w końcu spotkali się, On jej nie poznał dlatego, że Rapapara, rapapara, Miała ryja jak kopara. Rapapara, rapapara, Miała ryja jak kopara, o pa! On chciał zakochać się z całych sił, Lecz ciągle widział ten wielki ryj. W łóżku i w pracy, noce i dnie, Z hipopotamem kojarzył się. Rapapara, rapapara, Miała ryja jak kopara. Rapapara, rapapara, Miała ryja jak kopara, o pa! Aż w końcu przyszedł zimowy czas, Śniegu nasypało aż po pas. Gdy on do pracy wyruszyć chciał, Ujrzał, że w śniegu ugrzązł mu star. Płacząc przeklinał parszywy los, Wtedy: "pomogę" usłyszał głos. I kiedy w Starze zarzucał bieg, To ona ryjem spychała śnieg. Rapapara, rapapara I tym ryjem jak kopara. Rapapara, rapapara, Odkopała chłopu Stara, o pa! Więc przyznaj się teraz, Przyznaj się sam Śmiałeś się z ryja, Śmiałeś jak cham. I brałeś do ręki sękaty kij I plułeś, i szczułeś ten wielki ryj. Lecz karty rozdaje parszywy los I ryj bywa cenny jak złota stos. A więc nie śmiejcie się z cudzych wad, Bo one mogą zbawić wasz świat. Rapapara, rapapara, Nawet morda jak kopara. Rapapara, rapapara, Zasługuje na browara. Rapapara, rapapara, Nawet morda jak kopara. Rapapara, rapapara, Zasługuje na browara.