Znowu ktoś mnie podgląda. Lekko skrobie do drzwi. Strasznym okiem cyklopa, Radzi, gromi i drwi. Mój jest ten kawałek podłogi. Nie mówcie mi więc, Co mam robić. Mój jest ten kawałek podłogi. Nie mówcie mi więc, Co mam robić. Meble już połamałam. Nowy ład zrobić chcę. Tynk ze ścian już zdrapałam. Zamurować czas drzwi. Mój jest ten kawałek podłogi. Nie mówcie mi więc, Co mam robić. Mój jest ten kawałek podłogi. Nie mówcie mi więc, Co mam robić. Wielkie dzieło skończyłam. Głód do wyjścia mnie pcha. Prężę się i napinam, Lecz mur stoi jak stał. Mój jest ten kawałek podłogi. Nie mówcie mi więc, Co mam robić. Mój jest ten kawałek podłogi. Nie mówcie mi więc, Co mam robić. Mój jest ten kawałek podłogi. Nie mówcie mi więc, Co mam robić. Mój jest ten kawałek podłogi. Nie mówcie mi więc, Co mam robić.