Raz na rok proszę Daj mi utonąć. Bym poczuła Tę świata skończoność. Skrzydła dobrze by mieć, Ale chyba mi brak Takiej wiary, by gdzieś Móc odlecieć jak ptak. Więc raz na rok Proszę daj mi utonąć. Daj mi życie Zostawić na potem. Choćby świat miał Zmieszać mnie z błotem. Za czekanie na cud, Na zbyt spokojny sen, Za ten niewielki trud Oddychania co dzień. Pozwól życie zostawić na potem. Pozwól mi utonąć. Pozwól mi żałować. Póki jestem sobą, Niech mnie weźmie woda. Ja się znów urodzę I na stałe wrócę. Podziękuję wodzie, Życia się nauczę. W wodę rzuć Póki pływać nie umiem. Może wtedy Cokolwiek zrozumiem. Czemu bywa, że noc To czekanie na dzień A kolorów choć sto Czasem wszystkie jak czerń. Może wtedy Choć trochę zrozumiem. Raz na noc Daj utonąć mi proszę. Sprzedać serce Na rynku za grosze. Bym poczuła ten grzech Jak przeszywa na wskroś. Boga płacz, ludzi śmiech I bezradność Twych rąk. Daj utonąć mi proszę. Pozwól mi utonąć. Pozwól mi żałować. Póki jestem sobą, Niech mnie weźmie woda. Ja się znów urodzę I na stałe wrócę. Podziękuję wodzie, Życia się nauczę. Pozwól mi utonąć. Pozwól mi żałować. Póki jestem sobą, Niech mnie weźmie woda. Ja się znów urodzę I na stałe wrócę. Podziękuję Tobie.