Wiem, że to nie jest normalne, Że kochać Ciebie chcę. Dla innych takie banalne Połączyć dusze dwie. Choć serce mnie wciąż popycha I woła głośno to jest to. Cierpliwie muszę zaczekać Aż znów zapadnie zmrok. Pod osłoną nocy Znów chcę porwać Cię. Twój miłosny dotyk Leczy chore serce me. Pod osłoną nocy, Dobrze wiesz to, że Pod osłoną nocy Nie istnieje grzech. Nie istnieje grzech. Sama w to chyba nie wierzę, Że w sidła dałam wplątać się. Miłości, która nie może Istnieć w biały dzień I tylko pod płaszczem nocy, Kiedy wszyscy słodko śpią. W ramionach Twoich pomocy Chcę szukać, wiem, że to błąd. Pod osłoną nocy Znów chcę porwać Cię. Twój miłosny dotyk Leczy chore serce me. Pod osłoną nocy, Dobrze wiesz to, że Pod osłoną nocy Nie istnieje grzech. Nie istnieje grzech. Pod osłoną nocy Znów chcę porwać Cię. Twój miłosny dotyk Leczy chore serce me. Pod osłoną nocy Znów chcę porwać Cię. Twój miłosny dotyk Leczy chore serce me. Pod osłoną nocy, Dobrze wiesz to, że Pod osłoną nocy Nie istnieje grzech. Nie istnieje grzech. Nie istnieje grzech.