Za oknem świt, otwierasz drzwi I proszę, proszę, Proszę odejdź mówisz mi. To udać się nie może, Przecież wiesz. Odwracasz się I dobrze wiem, Że chowasz, chowasz, Chowasz łezkę może dwie, Bo niby tak jest lepiej, Wiesz, że nie. Tylko czemu oczy masz, oczy masz, Oczy masz wilgotne, Kiedy każesz mi wyjść? Przecież kocham Ciebie tak, Ciebie tak, Ciebie tak okropnie, Proszę powiedz mi dziś. Tylko czemu oczy masz, oczy masz, Oczy masz wilgotne, Kiedy każesz mi wyjść? Przecież kocham Ciebie tak, Ciebie tak, Ciebie tak okropnie, A ty mówisz mi cześć I c’est la vie. Czasami, wiesz, gdy widzę Cię, I ślepo, ślepo, Ślepo tak wpatruję się, Tak jakbym w myślach chciał pogrzebać Ci. I nie wiem sam co znaleźć chcę, Czy jestem, jestem, Jestem tam, czy nie ma mnie? Czy mamy jeszcze Jakieś wspólne sny? Tylko czemu oczy masz, oczy masz, Oczy masz wilgotne, Kiedy każesz mi wyjść? Przecież kocham Ciebie tak, Ciebie tak, Ciebie tak okropnie, Proszę powiedz mi dziś. Tylko czemu oczy masz, oczy masz, Oczy masz wilgotne, Kiedy każesz mi wyjść? Przecież kocham Ciebie tak, Ciebie tak, Ciebie tak okropnie, A ty mówisz mi cześć I c’est la vie. Tylko czemu oczy masz, oczy masz, Oczy masz wilgotne? Tak musi być. Tak musi być. Tak musi być. Tak musi być. Tak musi być. I c’est la vie. I c’est la vie. I c’est la vie. Tylko czemu oczy masz, oczy masz, Oczy masz wilgotne, Kiedy każesz mi wyjść? Przecież kocham Ciebie tak, Ciebie tak, Ciebie tak okropnie, Proszę powiedz mi dziś. Tylko czemu oczy masz, oczy masz, Oczy masz wilgotne, Kiedy każesz mi wyjść? Przecież kocham Ciebie tak, Ciebie tak, Ciebie tak okropnie, A ty mówisz mi cześć I c’est la vie.